Obok powstań i zrywów są w historii Polski wydarzenia, których daty powinny łączyć wszystkich ponad podziałami. Jedną z takich dat jest 4 czerwca i to właśnie tego dnia w Warszawie odbędzie się wielki marsz, na którym opozycja chce zamanifestować sprzeciw wobec nieudolności rządów PiS, nadużyciom i aferom polityków partii rządzącej. Lewica od samego początku jasno i jednoznacznie deklarowała swój udział w tym wydarzeniu i dziś podtrzymuje tę deklarację.
"Myśmy od samego początku zareagowaliśmy bardzo pozytywnie na słowa premiera Donalda Tuska, który zaprosił, wezwał na marsz 4 czerwca. Uznajemy i uznawaliśmy, że dzisiaj nie ma powodu, żeby się obrażać i zastanawiać, czy forma zaproszenia na Twitterze, na Facebooku, czy poprzez inne media społecznościowe jest właściwa. Dzisiaj powinniśmy być wspólnie w miejscach i w datach dla nas ważnych. 4 czerwca 1989 roku to bardzo ważna data, symboliczna data zmiany w naszym kraju, ale tak jak zmienialiśmy nasz kraj w 1989 roku, tak musimy nasz kraj zmienić w roku 2023 i my mamy taką nadzieję i takie głębokie poczucie, że ta niedziela będzie początkiem zmiany, takiej prawdziwej, konstruktywnej dobrej zmiany na przyszłość" — wyraził nadzieję poseł Tomasz Trela.
Łódzki poseł zapewnił, że w niedzielnym marszu weźmie udział szeroka reprezentacja Lewicy, w tym znaczna grupa polityków, samorządowców i działaczy z Łodzi i województwa łódzkiego. Jak poinformował, również wyborcy i sympatycy Lewicy wybierają się tłumnie na marsz do Warszawy, co sygnalizują w biurach partii i parlamentarzystów.
Marsz 4 czerwca to nie tylko sprzeciw wobec szkodliwym rządom PiS, to też pokaz determinacji i zdolności opozycji do współpracy, a podpisana przez prezydenta Dudę ustawa o Komisji Manipulacyjnej, która ma eliminować polityków opozycji i w nieuczciwy sposób pomóc PiS wygrać wybory, tylko zmobilizowała i skonsolidowała partie opozycyjne i ich wyborców.
"Poranny sondaż pokazuje, że Jarosław Kaczyński, mimo tego, że rozrzuca pieniądze z helikoptera, mimo tego, że chce blokować opozycję, może liczyć na 170 parlamentarzystów w nowym Sejmie, ale dla nas jest to mało, dla nas jest to niewystarczające, dlatego my w niedzielę ramię w ramię z obywatelami z całej Polski, i z południa, i z północy, i ze wschodu, i z zachodu, i jako Lewica, Koalicja Obywatelska, PSL, Szymon Hołownia, będziemy na ulicach Warszawy po to, żeby dać ludziom nadzieję i po to, żeby ludzie zobaczyli, że mają na kogo głosować" — dodał łódzki poseł.
Wydarzenie ma mobilizować wyborców opozycji, pokazując alternatywę dla rządów zgniłej prawicy. Nie oznacza to jednak, że partie przestaną przekonywać do swojego programu. Lewica nadal zamierza mówić i przekonywać do leków na receptę za 5 zł, dostępnych mieszkań czynszowych, legalizacji związków partnerskich czy drugiej waloryzacji rent i emerytur oraz renty wdowiej. Podobnie inne partie opozycyjne nie zamierzają porzucać swoich programów, bo najważniejsze jest znalezienie wspólnych postulatów, które po wygranych wyborach zostaną zrealizowane w ramach dobrej współpracy przyszłych koalicjantów. Dziś żadna partia opozycyjna nie jest w stanie samodzielnie odsunąć PiS od władzy, dlatego potrzebna jest współpraca, a marsz w Warszawie pokazuje, że opozycja jest do tego zdolna.
"Również w imieniu samorządowców chciałam zaapelować o uczestnictwo w marszu, który odbędzie się 4 czerwca, bo dzisiaj nie mamy wątpliwości, że to, co robi PiS przed wyborami parlamentarnymi, to jest próba manipulacji najbliższymi wyborami, a później mamy wybory samorządowe. Dzisiaj już wiemy, jaką drogą kroczy PiS i Jarosław Kaczyński. W roku wyborczym podejmuje się decyzję, że wpływy rosyjskie mają być niwelowane, a czemu te wpływy rosyjskie nie były niwelowane wcześniej? Są służby państwa, są służby specjalne, za które odpowiada przecież od 7 lat PiS. Dziś wiemy, że chodzi tylko o Tuska, o wyeliminowanie opozycji demokratycznej, więc ta ustawa to nic innego jak walka z opozycją demokratyczną" — stwierdziła Małgorzata Moskwa-Wodnicka, Wiceprezydent Miasta Łodzi.
W sytuacji, kiedy PiS powołuje do życia komisję, której celem jest zwalczanie opozycji pod pozorem walki z wpływami rosyjskimi, kiedy władza ignoruje zaniepokojenie naszych sojuszników z Unii Europejskiej i USA, społeczeństwo musi wyrazić swój sprzeciw, a politycy opozycji zapewniają, że manifestacja 4 czerwca będzie właśnie takim obywatelskim sprzeciwem.
"Od podpisu prezydenta w poniedziałek, minęło zaledwie dwa dni, a do mnie, jako do Sekretarza Rady Wojewódzkiej Nowej Lewicy coraz więcej przewodniczących powiatowych zgłasza chęć uczestnictwa w marszu 4 czerwca. To pokazuje, że tak naprawdę prezydent jednoczy dzisiaj opozycję i daje taki moment, który jest początkiem do tego, żeby rozmawiać, także o wspólnej liście" — mówił Grzegorz Majewski, Sekretarz Łódzkiej Rady Wojewódzkiej Nowej Lewicy.
Polska pod rządami PiS coraz bardziej zmierza w kierunku standardów białoruskich, a powołanie komisji do zwalczania opozycji tylko to potwierdza. Jarosław Kaczyński idzie dalej niż Orban na Węgrzech, czy Erdogan w Turcji co może sugerować, że dla utrzymania władzy nie cofnie się przed niczym. Wielki marsz w Warszawie, 4 czerwca, ma być sygnałem wysłanym przez społeczeństwo do Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS, że osiągnęli nieprzekraczalną granicę, za którą nie ma już ani społeczeństwa obywatelskiego, ani demokracji, a na przekształcenie ustroju Polski w autorytaryzm nie ma zgody Polek i Polaków.
Politycy Lewicy zaapelowali też do wszystkich, którzy z różnego powód nie mogą być 4 czerwca na manifestacji, żeby tego dnia o godzinie 12.00 wywiesili w oknach, na balkonach i tarasach flagę biało-czerwoną pokazując solidarność z Warszawą.